"Złodziej dusz" Grahama Mastertona
klik
Właściwie nie wiem co powiedzieć oprócz tego, że jest tam większość tego, co Zehele lubią, czyli demony, dużo trupów, facet-medium który ma przesrane i duuuużo trupów. Chociaż bez trupów. I dużo krwi, bez krwi. Ot, paradoks.
Czytało mi się bardzo dobrze, o czym świadczy fakt, że łyknęłam całość w jedno popołudnie (cirka 5-5,5 godzinki), więc chyba nie ma tam nic bardzo rażącego ._.
I tylko biednego kota szkoda...
Edit:
oraz "Potomek", też Mastertona.
Kuźwa, wreszcie, od dawna, trafiłam na książkę, która nazywa strzygę strzygą i nie spłyca tematu do oklepanych wampirów. Lubię.
(Choć w tłumaczeniu coś nie wyszło i mam egzemplarz z 2-3 literówkami... who cares)